poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 6.

Wstałam szybko i otarłam łzy.
- Nie będę się nad sobą użalać.
- Uwielbiam to Twoje nastawienie. - powiedział Tomson całując mnie w czoło.\
- Muszę tylko wymyślić gdzie zamieszkam...Przeprowadze się do rodziców albo Amelii...Jakoś sobie poradzę. Jestem dużą dziewczynką nie?
- Możesz zamieszkać ze mną...
- Serio?
-Oczywiście.
- Wiesz, że Cie kocham? 'czy ja to powiedziałam?' - Tomson zrobił zdziwioną minę.
- Wiem.
- Co? Jak to?
- Jak wczoraj trochę wypiłaś to...mi o tym wspomniałaś ;)
- Ale mi głupio...
- Nie musi...Ja też Cię kocham. - uśmiechnął się i pocałował.
Byłam w tej chwili najszczęśliwszą dziewczyną na Ziemi.
- To choć zaczniemy Cię pakować. - powiedział Tomson.
Było przy tym sporo śmiechu, ale wraz z dźwiękiem domofonu, który sygnalizował nadejście Marcela zasunęłam ostatnio suwak.
- O widzę, że jak zwykle punktualna. No a teraz zabieraj te swoje cztery litery i wypier**laj!
Wzięłam torbę, a resztę wziął Tomson. Przechodząc obok Marcela stanęłam przy nim i zachowując się jakbym chciała się z nim pożegnać pocałunkiem, kopnęłam go w jaja.
- Świnia!
I poszłam do Tomsona. Usiadłam na miejscu pasażera jego Mercedesa.
- Czy to oznacza, że jesteśmy parą? - zapytał Tomson.
- No raczej Ty wariacie. - powiedziałam i trzymając go za oba poliki pocałowałam.
Pojechaliśmy do jego mieszkania. Tomson mieszkał na uroczym osiedlu domków jednorodzinnych. Centrum Warszawy, a tu taka spokojna okolica... Jego Dom znajdował się na końcu osiedla. Był to beżowy domek z dachem koloru czekoladowego. Miał garaż, podwórko, z tarasem i basenem.
- No na prawdę przyzwoity domek.
- Też tak myślę. - uśmiechnął się
Wyciągnęliśmy torby i weszliśmy do środka. Wnętrze było cudowne. Tomek oprowadził mnie po domku i pokazał gdzie mogę się rozpakować.
- Dziękuję.
- Za co? - zapytał.
- Że mogę tu trochę pomieszkać, a właśnie na ile mogę tu zamieszkać? - zapytałam, mając nadzieję, że tak szybko mnie nie wywali. Podszedł do mnie objął mnie w talii, spojrzał w oczy i szepnął do ucha.
- Na zawsze. - pocałowałam go i dalej poszłam się rozpakowywać. Kiedy kończyłam wszedł Tomson i powiedział/
- Oczywiście, będziesz też miała obowiązki.
- Tak? A to jakie?
- Od jutra zaczynam nagrywanie z chłopakami nowej płyty, więc od około 9 do 16 mnie nie będzie. Twoim zadaniem jest tylko robienie mi zajebistego obiadu na 17. O 10 codziennie oprócz niedzieli, przychodzi Klementyna i sprząta tu.
- Okej, chyba rozumiem - uśmiechnęłam się. - A co z gośćmi? - zapytałam obejmując go wokół szyi..
- Hm no to słońce zależy jakich...Jeśli twoi znajomi są dobrymi znajomymi Marcela to będziesz żyła tylko ze mną, a jeśli należą do ludzi takich jak Amelia to nie ma problemu. No a jutro jedziesz ze mną poznać resztę Afromentalowego Gangu.
***
Wstałam o 8, aby przygotować Tomkowi śniadanie i się przyszykować. W końcu dziś miałam spotkać chłopaków z Afromental. Ciekawi jacy oni są? Tacy jak Tomek? Gorszi? Lepsi? Pożyjemy zobaczymy.
Szybko wstałam, starając się nie obudzić Tomka. Niestety nie udało mi się. 
- Cześć śliczna, już wstałaś? - zapytał łapiąc mnie za rękę i uśmiechając się od ucha do ucha.
- No, trzeba Cię nakarmić. Z putsym żołądkiem do pracy nie pójdziesz...
- Hm...Nie wiedziałem, że tak będziesz się o mnie troszczyła. Trzeba się na siłownie zapisać.
- Nie rozumiem. Skąd takie pomysł nagle?
- Skoro będziesz codziennie robiła mi obiady i śniadanko to pewnie nieźle przytyję.
- Czekaj czekaj czekaj...Ja Ci miałam robić obiady. . . Ośniadaniu nie było mowy...
- Ale nie zrobisz mi słońce. - spojrzał na mnie z miną małego dziecka.
- Oh, jasne, że tak, ale tylko dziś, bo musiałam wstać się przyszykować. Tak to nie mam zamiaru się zrywać.
- Dobrze kochanie...A teraz idź zrób to śniadanko. - mrugnął do mnie i puścił moją rękę,a ja poszłam do łazienki. Rozczesałam włosy, związałam w luźnego warkocza i lekko się pomalowałam. Poszłam do garderoby i założyłam dżinsowe szorty i błękitną koszulkę z przedłużanym tyłem. Szybko zeszłam na dół i zrobiłam kawę i gofry. Chyba je lubi skoro ma gofrownice... Tak jak myślałam, ubóstwia je. Szybko zjedliśmy i przed 9 wyszliśmy z domu. Za około 20 minut podjechalismy pod bramę studia . Kiedy ochroniarz zorientował się, że to Tomson bez wahania mu otworzył i ukłonił się przy tym. Chyba nawet nie zdaję sobie z tego sprawy jak Tomson jest sławny. Wyszliśmy z samochodu i zaczęliśmy kierować się w stronę wysokiego wieżowca. Weszliśmy do środa i pojechaliśmy na trzynaste piętro. Nienawidze jeździć windą. Zawsze się boję, że sie zatną Zabraknie powietrza...i...nie chce o tym myśleć. Złapałam Tomsona za rękę i przytuliłam się do niego, a potem zamknęłam oczy.
- Ej, mała... Co się dzieje? - zapytał?
- Panicznie boje się jeździć windą.
- Na prawdę? Poszlibyśmy schodami...
- Na trzynaste piętro?
- No to co...Skoro się boisz...
- Dobra trudno już. Możesz mnie mocno przytulić? - a on jak skinieniem magicznej różdżki przytulił mnie.
- No i już jesteśmy. - powiedział, a ja odetchnęłam z ulgą.
Weszłam do sali i zobaczyłam wszytskich chłopaków z Afromental. Byłam zszokowana tak samo jak Tomson. Chłopaki byli w samych bokserkach...!
========================================================================
Proszę o szczere opinie... I przepraszam za wszelkie błędy, a jest ich sporo, ale... No cóz w życiu popełniam ich sporo xD ~Nataśka

6 komentarzy:

  1. Moim zdaniem super ^.^ Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie na : http://musisz-po-prostu-sie-trzymac.blogspot.com/ ^.^ To mój nowy blog xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj dopiero zobaczyłam tego bloga, ale już mi się podoba :) Dobrze, że jest o Tomsonie dużo xd Zapraszam na moje:
    http://afroopowiadanko.blogspot.com/
    http://afromentalowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. O lol, haha xD Końcówka najlepsza :P
    Kocham cię ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. W samych bokserkach??? hahahaha ciekawe dlaczego :p
    Szkończyłam czytac teraz czekam na następny :P

    OdpowiedzUsuń