sobota, 28 września 2013

Rodział 2

    Obudziłam się bez mojego przyszłego męża. Jak zwykle był już w pracy. Spojrzałam na palec, na którym znajdował się pierścionek. Był taki piękny. Złoty z średniej wielkości diamentem. Czułam się jak księżniczka. Wspominałam wczorajszą noc. To było na prawdę świetne chwile. Wstałam i przeszłam się po domu. Ku mojemu zaskoczeniu w całym domu panował porządek..Naajwyraźniej Marcel musiał wszystko sprzątnąć albo zaprosił panią Zosię (naszą gosposię na zawołanie). Cieszyłam się, że nie musiałam jeszcze tego sprzątać. Spojrzałam na telefon. Od wczoraj nie miałam go w ręku, a przecież ja nie rozstaję się z telefonem. Osiem połączeń od Amelki, trzy sms-y także od niej i jeden  z jakiejś tam reklamy. Zadzwoniłam do Marcela.
- Hej skarbie. - powiedziałam
- No witam śpiochu. - zaśmiał się.
- Jak tam? - zapytałam
- Na prawdę świetnie. Nie uwierzysz, ale zaręczyłem się.
- Serio? - zaczęłam się śmiać. - Może urządzimy podwójny ślub...?
- Hmm...To doby pomysł...Dobra kochanie żarty na bok. Nie chcę aby matka moich przyszłych dzieci się przemęczała...
- Czekaj ... Nie planujemy jeszcze dzieci...
- No...dobrze...- czułam rozczarowanie w jego głosie. - Ale tak czy tak, zwolniłem Cię z pracy?
- Co? - zdziwiłam się.
- No zarabiam sporo, więc nie musisz nigdzie pracować. Będziesz miała więcej czasu dla siebie, na czego brak ostatnio narzekałaś. A ja i tak dostałem awans na kierownika przedziału, więc zarabiam o wiele wiele więcej.
- Na prawdę? Dlaczego się nie chwaliłeś?
- Nie wiem...Kochanie muszę kończyć...Mam teraz urwanie głowy. Kocham Cię. Pa
- Ok, Ja Ciebie też, pa. - rozłączyłam się. Postanowiłam zadzwonić jeszcze do Amelii. Nie odbierała. Zadzwoniłam jeszcze raz nadal nic. no cóż jak będzie miała czas to oddzwoni. zaczęłam się nudzić. Zrobiłam w domu wszystko co możliwe. Stwierdziłam, że spotkam się z tym chłopakiem z galerii...I tak nie mam nic ciekawszego do roboty.
- Halo?
- Cześć, tu Martyna.
- Kto? Aaa...Ta nieuważna dziewczyna z galerii...pamiętam? Postanowiłaś mnie przeprosić.
- No tak jakby. Za 20 minut w galerii?
- Jasne, czemu nie.
- Do zobaczenia
Wsiadłam w taksówkę i pojechałam do złotych tarasów. Nie wiedziałam dokąd mam iść więc stanęłam w tym samym miejscu w którym na niego wpadłam. Odziwo stał tam. Znowu w tej swojej czapeczce i suprach...To się na prawdę rzuca w oczy.
- Hej - powiedział podchodząc.
- Witaj, to jak w jaki sposób masz mnie zamiar przeprosić.?
- Y...dobre lody/ciastko?
- Chodźmy na te lody. Wiem, gdzie podają najlepsze. -zaproponował.
Okazało się, że kawiarenka, o której wspominał chłopak z galerii, a nawet nie wiem jak się nazywa jest poza Złotymi Tarasami, ale tuż obok.
- A jak się w ogóle nazywasz?
- Myślałem, że nigdy nie zapytasz...- zaczął się śmiać.
- Ha ha ha...Bardzo śmieszne. A tak na prawdę to...- zaczęłam
- Nazywam się Tomek.
- A...no to ładnie - uśmiechnęłam się.
Weszliśmy do kawiarenki.
- Siemasz Daniel! Kopę lat!
- O...kogo my tu mamy Tomson! o...A kim jest ta urocza czika?
- To...Martyna. - przedstawił mnie 'Tomson', nie wiem dlaczego ale wydaję mi się, że już kiedyś gdzieś słyszałam to przezwisko
- No cześć.
- To co wam podać?
- E... - nie podano nam menu ani nic więc zdałam się na łaskę Tomka.
- Dwie zakręcono-czekoladowe torpedy.
- Tak jest Sir! - zaśmiał się Daniel
Za chwilę podano nam nasze desery lodowe. Długo rozmawiałam z Tomsonem. To na prawdę sympatyczny i uroczy chłopak, a na dodatek mega przystojny. Ale ja już jestem zaręczona...Nie mam zamiaru tracić  głowy pewnie dla jakiegoś podrywacza. Kiedy zaczęła dochodzić godzina 18...Na prawdę długo rozmawialiśmy, Tomek odprowadził mnie do domu.
- Mieszkam tu.  - oznajmiłam.
- Okej, to narazie - powiedział próbując mnie pocałować.
- Co Ty robisz? - zapytałam oburzona.
- Żegnam się.
- Ja jestem zajęta, mam narzeczonego. - powiedziałam kręcąc pierścionkiem na palcu lewej ręki.
- No okej...narazie. - i poszedł.
Weszłam do mieszkania. Marcela jeszcze nie było. To dobrze mogłam w spokoju porozmawiać z Amelią. Włączyłam laptopa i weszłam na facebook'a. Na moje szczęście Amela była dostępna.Wszystko jej napisałam. Była zaskoczona, że umawiam się z innym facetem dzień po moich zaręczynach. Tłumaczyłam jej, że to tylko znajomy, ale ona się uparła, że i tak niedługo stracę dla niego głowę. Olałam ta sprawę. Zmieniłyśmy temat. Amela zapytała, czy nie chciałam bym pójść z nią na koncert pewnego zespołu. Nazywał się Afrojental; Afrokuenta; ...muental; Afromental! No oczywiście się zgodziłam. Wysłała mi zdjęcie tego zespołu. Na prawdę przystojni faceci. I Wtedy go zobaczyłam. Wiedziałam, że skądś je wcześniej znałam. Musiała przeczytać o tym w jakiejś gazecie. Na zdjęciu było siedmiu chłopaków, a jednym z nich był Tomson!
========================================================================
Czytasz? Proszę o komentarz ^^ Buziooolki ;* Przepraszam za błędy ♥ ~Nataśka

1 komentarz: