niedziela, 29 września 2013

Rozdział 4

Nasz pocałunek byś niesamowity, idealny. Tomek jest idealny. Gdyby nie on zamarzłabym tu. Spojrzeliśmy na siebie. uśmiechnęliśmy się, a on znowu zaczął mnie całować, nie wiem ile to trwało, ale przestaliśmy dopiero gdy wrócił Daniel i nas otworzył.
- O widzę, że u was gołąbeczki atmosfera idzie w najlepsze. - zaśmiał się.
- Nie to nie...- zaczęłam
- Przecież nic do Was nie mam. - uśmiechnął się właściciel - będę opowiadał klientom, że w mojej chłodni narodziła się nowa para.
Wyszliśmy z chłodki i usiedliśmy w kącie sali. Daniel przyniósł nam koce i zrobił gorącą czekoladę. Czułam się niezręcznie. Najpierw mówię Tomkowi, że mam narzeczonego, a dwadzieścia minut później go całuje. Co ja wyrabiam?
- Zrobię wam jakieś kanapki... - i Daniel poszedł na zaplecze.
- No to...- zaczął nieśmiale Tosmon.
- No właśnie...- dodałam...
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć. Ty masz narzeczonego, a my znamy się od trzech dni, ale zakochałem się w Tobie jak najgorszy wariat! Cały czas o Tobie myślę. Nie mogę powstrzymać się, aby Cię nie przytulic, nie pocałować, nawet nie złapać za rękę, a Ty masz narzeczonego. Nie wiem co Sobie wyobrażałem. Myślałem, że jak się z Tobą zaprzyjaźnię to to uczucie minie, ale z każdym dniem jestem coraz bardziej zakochany. Nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, ale wtedy pojawiłaś się Ty. Stwierdziłem, że po prostu nie szczęśliwie się zakochałem, ale ten pocałunek, nie mógł być dla Ciebie obojętny. On był...
- Niesamowity? Idealny? - Tomek spojrzał na mnie z ogromnym zdziwieniem.
- Dla mnie ten pocałunek znaczył wiele, było idealnie, ale jestem zaręczona. Nie wiem czy to uczucie to tylko zauroczenie czy miłość...nie wiem. - opuściłam głowę i zaczęłam płakać.
Tomek usiadł obok mnie i mnie przytulił.
- Mała, nie płacz. Jesteś za ładna na łzy. - dodał, a ja się uśmiechnęłam. - Jeśli chcesz...To zapomnę o Tobie. Dam Ci spokój. Wrócisz do swojego narzeczonego, a ja dam Ci spokój. - nastała cisza.
Tosmon patrzył na mnie, a ja nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.
- Okej, rozumiem. - zdjął z siebie koc i położył obok, dopił herbatę jednym łykiem i wyszedł. Wybuchnęłam płaczem. Nie wiedziałam co zrobić. Rzuciłam koc na ziemię i wybiegłam za Tomsonem. Był po drugiej stronie ulicy i wsiadał do taksówki.
- Zaczekaj! - krzyczałam na marne - Tomson! - I wtedy zorientowałam się, że leżę na środku ulicy. Samochody hamują z piskiem opon. Ktoś do mnie podbiega. To chyba Tomek. Trzyma mnie za ramiona.
- Ona sama wybiegła mi przed koła... - ktoś się tłumaczył
- Martyna! Martyna! Nie zamykaj oczu. Trzymaj się już po Ciebie karetka jedzie. Martyna! - tu film się urywa.
***
Budzę się w szpitalu. Ktoś siedzi przede mną. Płacze. Nie zorientował się, że jestem przytomna.
- Tomek?
- Martyna? Boże Martyna! Jak się cieszę, że żyjesz i jesteś przytomna. Przytulił mnie do Siebie, a ja go pocałowałam. On zaczął odwzajemniać pocałunek. To było znowu niesamowite. Jego usta, było niesamowite. Chciałam, aby ten pocałunek trwał wiecznie.
- Martyna!? - i czar prysł. Na salę wszedł Marcel. Zdradzasz mnie? A nasz ślub? 
- Marcel to nie tak...
- Weś w ogóle...widzę, że z Tobą wszystko w porządku. Narazie.
- Mar...- znowu zaczęłam płakać.
- Przepraszam, nie powinienem Cię całować.
- Nie przepraszaj. - wydukałam - To ja pocałowałam Ciebie. I...Nie żałuję tego...
- Na prawdę? - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam jego uśmiech.
- Martyy..na.aaa.a? Tomson? - na salę weszła Amelka.
- O hej Amela! 
- Jak się czujesz?
- Na prawdę dobrze...A...
- Wiecie co..- przerwał Tomson - zawiadomie pielęgniarkę, że się obudziłaś.
- Oki - uśmiechnęłam się, a Tomek wyszedł.
- Co Tu robi Tomson?
- Długa historia. - dodałam
- To opowiedz w skrócie.. 
- Hm...Byłam z Tomkiem na lodach, pomagaliśmy właścicielowi, zamknęliśmy się przez przypadek w chłodni. Pocałował mnie i mu uległam. Potem zapytał czy go kocham. Odpowiedziałam, że nie wiem. Zapytał czy ma o mnie zapomnieć, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc wyszedł. Kiedy chciałam do niego iść był po drugiej stronie ulicy i wchodził do taksówki. Chciałam go zatrzymać więc wbiegłam na ulicę i ktoś mnie potrącił, on ze mną przyjechał. I..Marcel widział jak się z nim całowałam.
- Co? - krzyknęła Amelka
- No niestety.
- Ale tam w chłodni przecież byliście zamknięci. czy ten wypadek ni uszkodził Ci mózgu?
- Jeju...Amela...Tutaj w szpitalu...
- Serio? O... I co?
- Wkurzył się i wyszedł.
- Co masz zamiar zrobić? - dopytywała
- Proszę cię Amelka...Nie wiem co mam zrobić. Nie wiem. Kocham Marcela, ale Tomek...Pocałunek był cudowny...Nigdy, przez ten cały rok bycia z Marcelem, nie czułam się tak jak te trzy dni z Tomsonem.
- Chwila...chwila...chwila...Znasz Tomka tylko 3 dni? 
- No tak...
- Wiesz..Uważam, że jeśli znacie się trzy dni, a Ty czujesz się przy Tomku lepiej niż cały rok z Marcelem...to to musi coś znaczyć.
- No nie wiem.
- Witam, przepraszam, ale zabieram panią Martyne na badania. 
- Dobrze. Narazie - powiedziała Amela stając przy Tomsonie, stojącym za drzwiami. Pewnie słyszał całą rozmowę.
*Amelia*
Stoję obok Tomsona. Jakbym stanęła przy nim np. w galerii przez przypadek..Byłabym podjarana...Narazie zastanawiam się co będzie z Martyną.
- Jestem Tomek, tak w ogóle. 
- Amela - uśmiechnęłam się
- Jesteś jej najlepszą przyjaciółką?
- Tak, znamy się od przedszkola.
- Uroczo - uśmiechnął się
- Słyszałeś naszą rozmowę? - zapytałam
- Tak.
- Osobiście nie lubię Marcela. Jest strasznie arogancki, uprzejmy jest tylko dla Martyny i dlatego nie widzi jakim dupkiem on jest...Wiesz, że się zaręczyła prawda? 
- No niestety. - oparł
- Kilka godzin przed tym wydarzeniem, widziałam go w restauracji, chyba z jego kochanką. On liczy się w świecie, może zorganizować wszystko co zechce. Zagroził mi, że jak powiem jej, to zginę. Jednak on wiem, że sie go nie boję, dlatego oświadczył się Martynie. Wiedział, że nie zepsuję jej tego wspaniałego dnia. Bo dla niej to dużo znaczyło. Jednak teraz jesteś Ty. Mogę jej o wszystkim powiedzieć.
- Skoro on Ci groził, to nie ryzykujmy Twojego zdrowia, zróbmy tak, że to Martyna przekona się jakim Marcel jest świnią - dodał Tomson
- Chyba, że rzuci go dla Ciebie ^^ - zaczęliśmy się śmiać.

3 komentarze:

  1. Alee fajne!!! hahah świetnie piszesz czekam na 5 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;D Narazie się wstrzymam. Może wieczorkiem :P

      Usuń
  2. Podoba mi się xD Już czytam 5 ^.^

    OdpowiedzUsuń